Pędzi, pędzi kulig …

Gdańskie Morsy zamiast wybrać się w daleką podróż nad morze – spędziły sobotę i niedzielę (11/12 lutego br.) na kuligu i zabawie na Kaszubach.

Do Zajazdu Ostrzyckiego dotarliśmy przed południem. Po zakwaterowaniu, bardziej aktywni od razu ruszyli nad jezioro Ostrzyckie i szybko wykąpali się. A zaraz potem ruszyliśmy na prawdziwy, zimowy kulig. Zabawa była przednia…

Oczywiście cóż to za kulig, gdy nie ma ogniska, gorących kiełbasek i grzańca.

Po powrocie z kuligu był czas wolny. Osoby lekko „poturbowane” w czasie sanny „lizały rany”. Wieczorem zaczęły się przygotowania do uroczystej koacji i zabawy karnawałowej. Nasze Panie wyglądały „bosko”…

Zabawa rozkręcała się coraz bardziej, były tańce, śpiewy i … po północy czyjeś urodziny.

Oczywiście chodziło o naszą Koleżankę Halinkę. Zabawa trwała aż do rana. Rano, zaraz po śniadaniu Morsy ponownie udały się do kąpieli. W pobliżu zajazdu znajduje się miejsce, gdzie rzeka Radunia wypływa z jeziora Ostrzyckiego. Ze względu na silny nurt jezioro w tym miejscu nie zamarza.

Morsy wykorzystały to miejsce jako swoje kąpielisko.

Przy okazji była to promocja zimowych kąpieli, bo Morsom przyglądało się sporo osób spacerujących nad jeziorem. Zaraz po obiedzie Morsy pojechały do Szymbarka, gdzie pod opieką przewodnika zwiedziły Centrum Edukacji i Promocji Regionu.

Zobaczyliśmy najdłuższą deskę, stół Noblisty, chatę Sybiraka, replikę łagru sowieckiego, chatę trapera – Kaszuba z Kanady, dom z Adampola z Turcji, replikę bunkra partyzantów z Gryfa Pomorskiego, dom postawiony „do góry nogami”, kościółek oraz centrum kongresowe i browar.

Po skosztowaniu kaszubskiego piwa, zmęczone wrażeniami Morsy wróciły do Gdańska. Wszyscy mówili, że taką imprezę trzeba co jakiś czas powtórzyć.

Scroll to Top